lądowanie w Kathmandu przypominało mi lądowanie w Stolicy Tanzanii.
Straszny bałagan, smród, kurz i rozpiździel na każdym kroku. Nawet dzielnica turystyczna Thamel nie wygląda dużo lepiej a przecież tam się przelewa najwięcej zagranicznej gotówki.
O zanieczyszczeniach i pierwszych wrażeniach Kathmandu można poczytać tutaj:
http://corneroftheearth.net/blog/index.php/category/dziennik-niecodzienny/nepal/
Podczas tej pierwszej wizyty celem było jak najszybsze załatwienie pozwoleń na trekking i wyjazd z miasta.
Już drugiego dnia przy sńiadaniu dostaliśmy bólu głowy i kaszlu od smogu a z tarasu na trzecim piętrze przez zanieczyszczenia nie było nic widać na odległość dwóch przecznic.
Durban square - po trzęsieniu ziemi nie ma co oglądać. My (rok po trzęsieniu) zastaliśmy tam jeszcze kupy gruzów. Mamy nadzieję, że wkrótce się za to wezmą ale historyczna część Kathmandu jest nieodwołalnie zniszczona i nie uda jej się uratować.
WSKAZÓWKA:
#1 nawet w stolicy przygotujcie się na regularne braki prądu i ciepłej wody.
#2 w Thamel kupicie wszystko - od butów trekowych przez kurtki i śpiwory po przejściówki do gniazdka (sprawdzajcie ceny w kilku sklepach i targujcie się!!!)...aaaa i nie liczcie na to że kupicie oryginały North Face :D