W Pokharze każdy znajdzie coś dla siebie.
Od golibrody (bezcenne po miesiącu spędzonym w górach) po fajne knajpki na brzegu jeziora (lub kino letnie z widokiem na jezioro) i azjatyczne smaczki bałaganu i dezorganizacji ale w wersji "lajt" takiej od której nie rozboli głowa jak w Kathmandu.
Do podróży do Pokhary należy się psychicznie przygotować - nawet dwa razy droższe autobusy VIP nie oferują klimatyzacji ani wygodnych siedzeń a 300km planowo się jedzie 7 godzin a praktycznie (tak jak my) nawet do 10 :)
WSKAZÓWKA: w Pokharze też można załatwić pozwolenia na trekking w regionie Annapurny (jeśli się nie zdąży w Kathmandu). UWAGA na niezrozumiałe opłaty w biurach turystycznych, lepiej się odpowiednie przygotować i pójść samemu do biura z kilkoma zdjęciami jak do paszportu.
27 lipca 2016 - wkrótce tutaj więcej o samym trekingu: www.corneroftheearth.net
W skrócie - spędziliśmy ponad miesiąc ma szlakach regionu Annapurny - przechodząc przełęcz ThoRonLa na 5400, wchodząc na najwyżej położone jezioro na świecie (4900) oraz Ice Lake (4600) oraz annapurna Base Camp (4600). W nogach mamy Mount Everest (tyle przewyższeń zrobiliśmy)